Koń poliglota. Radość to czy sromota?

„Ludzie mówią o sylwetce, mięśniach, ścięgnach, kościach, domieszce krwi, ale z mojej strony: dajcie mi konia z rozumem – musi się zając głupcem i myśleć za dwóch”

Byrcyn na swoich pierwszych zawodach TREC (zajęliśmy 4m.)

Nie dawno, powiem więcej, przed czterema dniami, padło pytanie, które sprawiło, że mi (mi!) zabrakło słów. Przez chwilę chwytałam powietrze w panice zbierając myśli. Potem zaczęły drżeć mi ręce, a potem to już stwierdziłam, że sprawa i tak jest przegrana, i trzeba odpowiedzieć zgodnie z prawdą…

 „- Pani Nastko, a pani do czego uczy konie?

– Yyyy… nooo…[gonitwa myśli]… w zasadzie to do wszystkiego…”

Byrcyn na egzaminie na BOJ (jak na razie jako jedyny nasz koń ma 100% zdawalności)

Koń wszechstronny… kiedyś był.

Fakt, bo teraz to już nie za bardzo jest. Obecnie panuje moda na „specjalistów” zarówno wśród ludzi jak i wśród koni, ba, wśród innych zwierząt też. Wyobraźcie sobie jednak, że w przypadku takiego schematyzowania skończymy na tym, że gdy przepali nam się żarówka w kuchni to będziemy dzwonić do elektryka, bo my, co za pech, mamy akurat  magistra z filologii angielskiej i ta żarówka to jest poza naszymi kompetencjami. Ale za to jak się panu elektrykowi taka śrubka przy krześle odkręci, to pan elektryk będzie dzwonił do budowlańca,  żeby mu ową jedną śrubkę wkręcił, bo to totalnie przekracza kompetencje pana elektryka. Za to pan budowlaniec będzie dzwonił do nas, bo śrubka produkowana w Anglii i mimo, że pan budowlaniec to pół życia spędził w Londynie to on się będzie pewniej czuł przy wsparciu filologa. Brzmi… śmiesznie. Co najmniej. A wcale śmieszne nie jest… To właśnie robimy koniom, gdy mówimy: „Ja to jeżdżę tylko skoki” „Ja to jeżdżę tylko ujeżdżenie” ect.ect. Lecz i sam „rynek” w szeroko pojętym znaczeniu wymusza na koniach specjalizację. Mamy linie skokowe, mamy linie ujeżdżeniowe, w samym westcie w obrębie jednej rasy jest kilka typów użytkowych. Nawet w samych polskich rasach, a czasem nawet i w ich obrębie występuje specjalizacja. Na przykład obecnie mamy stary i nowy typ konia śląskiego czy małopolskiego, równie dobrze można by je nazwać typ do powożenia i typ wierzchowy. Konie te już na pierwszy rzut oka różnią się w eksterierze i interierze  [*budowie i mózgu]. To troszkę tak jak w ludzkim sporcie – różni się przecież sylwetka lekkoatlety od sylwetki boksera. Tylko… lekkoatleta tak jak bokser ma treningi siłowe, a bokser jak lekkoatleta ma treningi aerobowe i szybkościowe.  

I żeby nie było, ja to jestem straszliwą fanką specjalizacji. Ale jestem fanką specjalizacji rozsądnej. Takiej specjalizacji na 80%. Bo fakt, że głównie mówię i piszę o koniach, ale lubię na przykład też książki poczytać i to zdecydowanie nie o koniach, albo lubię też na snowboardzie pojeździć i piec ciasta, serio, bardzo lubię piec ciasta. Gdybym specjalizowała się w 100% w jeździectwie i hodowli koni, było by to dla mnie bardzo nudne i przykre.

Dlaczego więc my jako jeźdźcy doprowadzamy do sytuacji, w której naszym koniom brakuje jednego z trzech składowych elementów, którymi są siła, szybkość, wytrzymałość?

Gdzie nie spojrzę w Internetach wręcz huczy się, że „urozmaicanie treningów” „ujeżdżenie dla skoczków” „skoki dla ujeżdżeniowców” „tereny budują psychikę”. A gdy tylko nadarzy się okazja to nauki konia to zaraz pojawia się fala hejtu „jak tak można?” „mieszasz mu w głowie!” „nic dziwnego, że mu nie wychodzi, on uczył się czego innego!”.

Nie wynika to jednak z winy owego konia. Wynika, jak w prawie 70 procentach innych przypadków z jeźdźca.

Saneczkowa Swalawa
Swalawa pracująca na cavaletti

A jeźdźcowi w głowie dano – w jednej rozum w innej… siano.

Pamiętajmy, że nie zależnie od marki konia , firmy siodła, producenta ogłowia,  ceny czapraka najważniejszym komponentem w jeździe konnej jest… jeździec. A jeździec świadomy zarówno umysłowo jak i fizycznie jest cenniejszy niż wagon diamentów. Wynika to głównie z ogólnie znanego, ale rzadko głoszonego faktu, że tam gdzie kończy się wszechstronność jeźdźca, kończy się również wszechstronność konia. Brak sprawności fizycznej, w tym równowagi, brak świadomości ciała, brak wiedzy, barak chęci, bariery psychiczne i cały ogrom powiązanych z tym czynników sprawia, że chcemy się specjalizować w tym, w czym jak nam się wydaje, jesteśmy najlepsi. Jest to zrozumiałe, w końcu już od przedszkola ktoś z nas woli czytać, inny liczyć, a jeszcze inny malować. Każdy też chce pokazać, że jest najlepszy w tym co robi. Specjalizacja jeździecka jest więc bezpieczną oazą, strefą komfortu, terytorium na którym możemy głośno mówić, „że my to NIE, bo nie” i nikt nie zarzuca nam braku wiedzy czy umiejętności.  Wręcz przeciwnie! Każdy gratuluje nam naszej konsekwencji, trudów i osiągnięć. Pytanie jest tylko jedno – czy płynięcie z prądem rzeki i zbieranie oklasków jest dobre dla nas czy dla naszego konia? Czyż jako jeźdźcy nie powinniśmy dbać by nasz koń pozostał niezrównanym atletą zarówno fizycznym jak i psychicznym?  Nawet sam Bruce Lee powiedział, że jak trenujesz – tak będziesz walczył! Tak więc gdy będziesz trenował jedynie kopnięcia z półobrotu, to nawet jeśli będą one najlepsze, a ktoś zaatakuje cię z prawego sierpowego – przegrałeś, bo twoja obrona leży i kwiczy. I to w cale nie jest tak, że teraz każdy jeździec ma zostać super wszechstronnym atletą, który recytuje Szekspira z pamięci! Wystarczy, że każdy jeździec przestanie się bać krytyki i zacznie dzielnie badać najpierw samotnie, a potem w duecie ze swoim koniem obszary, które pozwolą na dążenie do doskonałości. Jak w drzewie, które ma mnóstwo korzeni i gałęzi, ale jeden solidny pień.

Zdunek wersja ujeżdżeniowa
Zdunek wersja westowa

Trening wszechstronny? Tego tu jeszcze nie grali!

Pierwszym i najważniejszym celem treningu jest POPRAWA FUNKCJONOWANIA:

  • układu szkieletowego   – kości, ścięgna, więzadła, stawy, kopyta
  • układu nerwowego  w tym psychiki
  • układu krążenia  – serce, naczynia krwionośne (w tym układ kapilarny)
  • układu oddechowego
  • układu mięśniowego

Mówi się, że trening powinien w równym stopniu rozwijać siłę, wytrzymałość oraz szybkość. Główny nacisk należy jednak położyć na „W RÓWNYM STOPNIU”, ponieważ wystarczy jedynie nadmierny wzrost jednego z tych trzech komponentów, aby równowaga była zachwiana, a nasz domek z kart… ekhem…upadł.

 Dość jednak mądrych słówek! W końcu nie będę Wam cytować moich wypracowań ze studiów! Jak taki trening wygląda w „realu”? A wygląda bardzo prosto, ale pracochłonnie, bo wcale nie trwa 3 dni i wymaga całych pokładów kreatywności. Wynikiem jest jednak otrzymanie konia do zadań specjalnych.  

Umówmy się już jednak w tym miejscu, że jesteśmy zgodni co do tego, że pomoce jeździeckie są jedne, niezależnie od stylu, bo koń jaki jest każdy widzi i łydka czy ręce jeźdźca nie różnią się niczym poza wielkością, masą mięśniowo-kostną i użytkownikiem, a owe jedne pomoce mogą po prostu prowadzić do innych reakcji (które są wyuczone). Przykład? Kiedy komuś od początku mówimy, że żarówka nazywa się stolik, nie zmieni to faktu, że świeci – po prostu dla nas świeciła będzie żarówka, a dla tego kogoś stolik. Gdy jeździec westowy dotyka konia ostrogą w stałym nacisku chce żeby koń pozostał w bezruchu i tego uczy konia, gdy jeździec skokowy naciska ostrogą chce żeby ten w tri miga zawinął się nad przeszkodą, więc tego właśnie go uczy. Koń jak koń, jedna „pomoc”, a inna wyuczona reakcja.  

Wracając jednak do konia wszechstronnego. Wszechstronny nie oznacza „wszystko robi najlepiej” oznacza „jest na tyle dobrze przygotowany, że może zrobić wszystko najlepiej jak potrafi i może”.

Realia oznaczają przykłady. Tak więc. Jestem właścicielką hucułów. Hucuł taki grubaśny, w zimę zarośnięty, nie grzeszący wzrostem, nie wybitny eksterierowo, i dość specyficzny interierowo. No słowem – szału nie ma. I gdybym teraz napisała, że każdy z nich pracuje w szkółce i potrafi wykorzystać swoje nabyte umiejętności w co najmniej dwóch dyscyplinach zabilibyście mnie śmiechem. Cóż… śmieci przybywam, bo właśnie to muszę Wam napisać. Muszę Wam też napisać, że zarówno dostosowane do wzrostu skoki, podstawowe elementy ujeżdżeniowe, kilka postulatów westowych,  znajomość przeszkód crossowych, TRECowych, czy Ścieżkowych i wytrzymałość rajdowca nie jest im obca.  W końcu sama nie wiem kiedy i jaka ich umiejętność może mi się przydać!

Taki koński poliglota jest na wagę trzech wagonów złota. Dodatkowo jest to koń, który ma wszystko w równowadze – zarówno psychicznie jak i fizycznie (u hucułów poza kontrolą jest jedynie przyrost tkanki tłuszczowej). Pamiętacie to porównanie do drzewa, które było kilkanaście zdań wyżej? Wszystkie te dyscypliny są korzeniami bądź gałęziami. Tylko jedna z nich może być pniem. Jednak pień nie istnieje bez korzeni i gałęzi. Jeżeli mój koń ma wytrzymałość (rajdy, skoki, cross/TREC/Ścieżka),  siłę (skoki, ujeżdżenie) oraz szybkość (rajdy –  w tym ściganki na łąkach ) oznacza to, że wiele go już w życiu spotkało i niewiele go zaskoczy (równowaga psychiczna). Koniec końców otrzymuję konia, który nie będzie bał się podjąć specjalizacji. Ba! Będzie owej specjalizacji wymagał, by móc pokazać swój pełny potencjał!

Pakt – dressage pony
Pakt w bryczce
Pakt podczas pracy z elementami TREC

Kto się kanarkiem urodził orłem nie umrze.

W zasadzie w drugą stronę to powiedzenie też jest bardzo prawdziwe. Tak jak koń z linii skokowych nie zostanie ujeżdżeniowcem  czy reiningowcem wysokiej klasy, tak i koń dresażowy najlepszym skoczkiem ani pleasure’owcem  nie będzie. Nie róbmy jednak z tych koni inwalidów, bo nawet krowa skoczy do metra, a buldog francuski po operacji przegrody nosowej może normalnie oddychać. Tak też jest z końmi – gdy westowy koń skoczy kłodę nie czyni to z niego skoczka, ale jednocześnie stwierdzenie jeźdźca „mój koń trenuje reining, a nie skoki” prowadzi do świadomego upośledzenia konia, bo nikt tu  przecież nie mówi o parkurze Dużej Rundy, a jedynie o ruszeniu zwojów mózgowych konia – „Pacz. To je kłoda. Kłoda nie zjada konia. Kłoda musi być przez konia pokonana. Bo jakby koń żył w naturze ta taka kłoda mogła by konia zaskoczyć na ścieżce. A konia akurat gonił by niedziwiedzieł. I koń musiał by uciekać. I żeby nie być skonsumowane przez niedziwiedziełe musi kłodę przeskoczyć. <Siup> Łoooo. Koń uratowan. Jak koń spotka kłodę na reiningowym  Futurity to my wygrali. Bo koń wie co z tą kłodę począć” Amen.

Zwoje konia zapracowały – znaczy koń ma w głowie małą burzę. Gdy ma burzę oznacza to, że myśli. A myślenie oznacza dla nas inteligentne zwierze, którego nie można zanudzać i z którym trzeba  rozmawiać i co gorsza, z którym trzeba pracować, bo organ nieużywany zanika. I nikt tu nie chce z przyszłej gwiazdy sliping stopu zrobić diamentu parkuru. Jedynymi przeszkodami jakie warto w takich przypadkach przeskakiwać są nasze: lenistwo, opinie, ego i zabobony.

Zdunio i nasza interpretacja jambette (wymach nogą)

Jazda konna bez granic.

Konie wojskowe już od czasów rycerstwa dzieliły się na kilka typów (dziękuję Ci przedmiocie nazywany Historio Jeździectwa, fakt, że jedynie za to). Były kanoniery, bojery, konie artyleryjskie różnych typów i wiele, wiele innych. Teraz linie koni specjalizują się. I to jest dobre. I to jest potrzebne. I na dodatek jest to w miarę mądre. Nie zapędzajmy się jednak w podziały, granice, tabelki, rodowody czy inne znaki stopu. Koń, który pomimo specjalizacji ma podstawy z różnych dyscyplin staje się zdrowym atletą. Atletą który później może zostać sportowcem, nauczycielem lub po prostu przyjacielem. Gdy jednak zamkniemy się w schematach, które wieją nudą i stęchlizną nie dziwmy się, proszę, że potem mamy całe hordy narwanych, wypalonych, pokontuzyjnych zwierząt, które sami stworzyliśmy swoim uporem. W końcu lubię czekoladę, ale dziś jem truskawkową, jutro marcepanową, a jak zjem za dużo skończy się to wymiotami. Sami chcemy być najlepsi – umieć jak najwięcej, wiedzieć jak najwięcej, mieć jak najwięcej. Tak samo jest z treningiem konia.

Jeden dobrze wyszkolony koń oznacza minimum dwóch dobrze wyszkolonych jeźdźców. Dobrze wyszkolony jeździec oznacza minimum jednego wybitnie wyszkolonego konia. Wszechstronny koń daje wszechstronnego jeźdźca, a wszechstronny jeździec szkoli jedynie wszechstronne konie.

Czy owa lawina wyszkolenia jest warta swojej ceny? Cóż… Shut up and Take My Money!

A koń, który jest do wszystkiego w granicach rozsądku, w cale nie jest koniem do niczego!

No i Hindus, który to w zasadzie lubi tylko jeść i skakać 😉

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.

Up ↑

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij