Na dobry początek

Dlaczego jednak warto w hucuła?

„Ludzie dzielą się na dwa typy. Na tych, którzy hucuła nie życzyliby najgorszemu wrogowi i na tych, którzy za hucuła oddaliby swoje życie” – zasłyszane od starszego hodowcy –

fot. K. Kuffe

Czo to ten hucuł?

Tak mówi Wikipedia: „Koń huculski – rasa konia domowego, pochodząca od tarpana. Jest to prymitywna rasa koni górskich. Są to konie żywotne, silne i odporne. Koni tych używano niegdyś głównie jako jucznych. Konie tej rasy bez problemów mogły przenosić ciężkie ładunki nawet po wymagających górskich ścieżkach. Rasa tych zwierząt nadaje się do rekreacji, turystyki górskiej, rajdów terenowych i do zaprzęgu. Obecnie, ze względu na swą łagodność i inteligencję, używane są często w hipoterapii.”

Tak mówi praca naukowa (A. Bordzoł, M. Jackowski): „W ciągu ostatnich lat praca hodowlana prowadzona była głównie w kierunku zachowania rasy, z utrzymaniem unikalnych cech hucuła. Od dłuższego już czasu, równolegle, zaczęto także przyjmować ocenę ich wartości użytkowej jako jeden z priorytetowych czynników w procesie selekcji. Bowiem współczesne hucuły, tak jak ich przodkowie, charakteryzują się dużą inteligencją i wytrwałością oraz wszechstronnością w pracy. Stały kontakt z człowiekiem przyczynił się niewątpliwie do ukształtowania ich charakteru. Z reguły są to łagodne i pojętne zwierzęta. Dobre traktowanie szybko potrafią docenić i tym samym odpłacić; w przeciwnym przypadku mogą stać się nerwowe, a nawet złośliwe. Jak większość koni ras górskich, które same musiały sobie „radzić w życiu” – są nadal wielkimi indywidualistami, co przez niewprawnych może być rozumiane jako upór. Konie te charakteryzują się często żywym temperamentem i trudnym charakterem, spowodowanym olbrzymim indywidualizmem. Znamiennym jest dziedziczenie tak typowej dla hucułów cechy, jaką jest dzikość, prymitywność konia, słowem: opryszek.”

Co mówię ja: Po pierwsze: Ta praca naukowa opisała wszystko wprost BAJECZNIE. Po drugie: Hucuł też koń.  Diabelnie inteligentny i ekspresyjny zarówno w przekazie jak i odbiorze. Stanowczy, ale skory do zmiany zdania po konstruktywnej konwersacji. Dodatkowo nie obca jest mu definicja wybaczenia i to nie tylko w teorii. I już nie raz cytowałam tekst, który zasłyszałam  od starszego pana, który również był i nadal jest hodowcą hucułów, a mianowicie: „Ludzie dzielą się na dwa typy. Na tych, którzy hucuła nie życzyliby najgorszemu wrogowi i na tych, którzy za hucuła oddaliby swoje życie”. Szczera prawda w jednym zdaniu. I nie trudno się chyba domyśleć, że należę do tego drugiego typu.

Kilka cech faktycznych.

Hucuł tak jak mówiłam też koń. Można jednak powiedzieć, że koń specjalnej troski, bo o takiego hucuła to trzeba się troszczyć bardzo specjalnie. Dlaczego? Z powodu psychiki, na którą składa się:

  • kilka cech wrodzonych, a jeżeli mamy być całkiem szczerzy to wręcz cech wyselekcjonowanych hodowlanie (czyt. Selekcja hodowlana, którą prowadził człowiek miała ugruntować te cechy)
  •  kilku cech, które wprowadziły warunki środowiska (hucuł – koń górski).

Jakie są więc te cechy:

  • INTELIGENCJA i MĄDROŚĆ –  Selekcja/Środowisko
  • Chęć przebywania z człowiekiem– Selekcja
  • Spokój – Selekcja
  • Indywidualizm (w tym „wyrazistość” ) – Środowisko/Selekcja
  • Zawziętość – Środowisko
  • Dzielność użytkowa – Selekcja
  • Chęć współpracy – Selekcja/Środowisko
fot. K. Kuffel

Inteligencja/mądrość –  Wyjaśnijmy najpierw czemu wymieniłam te cechy oddzielnie.  Osobiście składam się ku osądowi, że inteligencja jest wrodzona (postrzeganie bodźców, ich analiza, szybkość reakcji, rodzaj reakcji, szybkośc uczenia się np. zobaczyłem coś co się rusza – szybko uciekam, bo może to chce mnie zjeść), a mądrość – nabyta ( zebrane doświadczenie, wykorzystywanie zapamiętanych schematów, dojrzałość np. zobaczyłem coś co się rusza…aaaa to torebka.. nie uciekam, bo torebki nie jedzą fajnych koni). I wiecie co? Są to dwie cechy, które zawsze mnie przerażają i wprawiają w zachwyt. Dlaczego? Bo głupiemu można po prostu kazać, a mądremu trzeba wytłumaczyć. Jak wytłumaczy się źle to ma się kłopot, bo potem trzeba najpierw wytłumaczyć czemu wytłumaczyło się źle, a dopiero kolejnym etapem jest tłumaczenie dobrze. I oby tym razem to było DOBRZE, a nie tak-mi-się-wydaje-że-będzie-dobrze. W przypadku hucuła, każdy bodziec czy dobry czy zły jest weryfikowany i zapamiętywany, ba, utrwalany w tempie lotu odrzutowca w systemie zero-jedynkowym. Każdego, kto pracuje z końmi przyprawiłoby to o ciarki i koszmary. Jednak pytanie jest też takie czy lepiej rozmawia nam się z kimś kto ma własne zdanie, czy z kimś kto po prostu nam potakuje? Ja osobiście jestem fanką dyskusji. Nic tak nie wprawia mnie w euforię jak dobra, porządna i podparta racjonalnymi faktami wymiana poglądów, dążąca do zadowalającego konsensusu. Inteligentny koń nie oznacza tak jak wszyscy myślą łatwej pracy. Inteligentny koń oznacza dużą odpowiedzialność. Ale inteligentny i mądry koń oznacza przyjaciela na lata.

Chęć przebywania z człowiekiem – każdy hucuł, który nie zraził się w młodym/starszym wieku do człowieka lubi ludzi. Nie potrzebuje ich do pełni szczęścia, ale lubi. Nie zawsze musi to jawnie okazywać poprzez dążenie do kontaktu. Jednak gdy już ten człowiek się przypałęta, rzadko który hucuł, a już na pewno oswojony, będzie uciekał od dotyku. Ta cecha jednak może stać się problemem w dwóch przypadkach. Pierwszy następuje wtedy, gdy hucyk żąda miłości i uwagi „na siłę”. Potocznie nazywa się to „namolnością”. Gdzie się nie obrócisz tam jest on – niecierpliwie czekający na Twoją atencję. Nie jesteście sobie tego w stanie wyobrazić? Pięknymi przykładami są Zdunek i Pacanka. I o ile „ciućmokanie” się z nimi jest urocze, o tyle nie cały czas. Drugim przypadkiem złego wariantu tej cechy mówimy gdy hucuł nie wyraża chęci do kontaktu z ludźmi. Oczywiście nie wynika to samo z siebie. Takiemu koniowi człowiek musiał „coś” zrobić, albo (i tu Was zdziwię) musiał „czegoś” nie zrobić. Przez zrobienie czegoś mam na myśli na przykład złe traktowanie, zły trening, złe korekty oraz nadmiar pracy, są to jednak rzeczy które na  psychikę każdego konia wpłyną negatywnie. O co jednak chodzi z tym „nie zrobieniem czegoś”? Chodzi o najprostszą rzecz na świecie – kontakt. Hucuł, który od małego był pozostawiony sam sobie, bez kontaktu z człowiekiem, nie uczony, nie oswajany, nie korygowany wyrośnie na małego dzikusa, często wręcz niebezpiecznego w reakcjach. Dlaczego? Dlatego, że nie rozwija zaufanie, które jest podstawą cechy jaką jest towarzyskość – chcę być przy Tobie, ponieważ Ci ufam, a ufam Ci, ponieważ byłeś ze mną od zawsze. Skąd to jednak wynika? Hucuł jest koniem górskim, hodowanym przez górali z Huculszczyzny. Taki góral to miał maksymalnie po kilka koni, najczęściej jednak dwa, może trzy. I takie konie góralskie i górskie to nie są byle jakie konie, ponieważ góry to nie plac zabaw. W takich warunkach koń musiał ufać człowiekowi, a człowiek koniowi. Konie przebywały więc zawsze blisko domu, miały stały kontakt z ludźmi, a sam człowiek „marnował” swój czas na te konie, które wykazywały jak największą chęć zaufania. Wariaty, sztuki płochliwe, czy nie ufne szły na kotlety – bo lepiej było takiego konia zjeść lub sprzedać wrogowi, niż skończyć  zrzuconym w przepaść.

Spokój – Pod tą cechą kryje się kilka znaczeń. Spokój oznacza łagodność, stateczność, stanowczość, ale i akceptację zarówno każdego jak i praktycznie wszystkiego. Na pewno nie oznacza bezmózgiego poddania. Takie kwiatki to nie z hucułem. Każdy koń czyta w nas jak w otwartej księdze, a hucuł to nie dość, że czyta płynnie to jeszcze i szybko. Jednak nie zawsze wykorzystuje to co przeczytał na naszą nie korzyść. Wiele razy ktoś się skarży „mój hucuł to nie chce zagalopować!”. Leń – to pierwszy wyrok, który pada. A gdyby tak dodać do tego czynnik, że owy skarżący się po prostu boi się galopować, więc i sygnały wysyłane są sprzeczne  – bez przekonania każe galopować, ale jak tylko koń chce to całe jestestwo człowieka mówi mu „nie”. Co robi hucuł? Nie galopuje, bo jeździec się boi. I teraz pytanie: Leń czy Empata? 

Indywidualizm – Ilu ludzi – tyle różnych osobowości. Ile koni – tyle różnych…koniobowości. Nie ważne czy to hucuł, czy kuc szetlandzki czy hanower. Jednak powodem czemu wszyscy twierdzą, że hucuł jest indywidualistą, wynika z ekspresji i wyrazistości wysyłanych nam sygnałów, które odbieramy od razu, bez żadnych zakłóceń. Wszyscy koniarze, a  często nawet i nie-koniarze zaznajomieni są z faktem, że konie używają ciała jako swoistego języka (tu na przykład kłania się Monty Roberts ze swoim językiem Equus – językiem gestów). My jako ludzie też używamy mowy ciała, często jednak odbieramy ją tak podświadomie, że nawet nie zwracamy na nią uwagi. Wracając jednak do koni. Większość z nich do nas po prostu szepcze, mała część mówi, a hucuły? Hucuły to jawnie do nas wrzeszczą… Wszystkie sygnały są pełne ekspresji, nacechowane mocą i chęcią przekazania, po prostu wyraziste. To troszkę tak jak u rocznego dziecka – niby jeszcze nie mówi, ale każdy wie o co mu chodzi. Kwestia jest tylko taka czy chcemy podsycać ten indywidualizm i wyrazistość – jesteś super, z moją pomocą będziesz kimś na miarę swoich możliwości, czy na siłę chcemy uskuteczniać swoje schematy i ambicje – mnie nie interesuje jaki jesteś, chcę żebyś był taki. Pierwszy przypadek – super hucuł. Drugi przypadek – totalnie nie-super hucuł.

Zawziętość – Zawzięty jest ktoś, kto dąży do celu z zapałem, jest pewny siebie i swoich poglądów jednak otwarty na zdanie innych. Proszę nie mylić zawziętości z uporem. Uparty jest ktoś, kto na siłę obstaje przy swoim, jest nieugięty i nieustępliwy. Tak więc zawziętość ma w sobie dozę elastyczności, natomiast upór jest jak beton – czołem to go nie przebijesz. Dobry hucuł musi być zawzięty, zawziętość oznacza wolę walki, a wola walki oznacza dobrze wykonaną pracę. Daleko szukać przykładu nie trzeba  – Pestka, czysta definicja zawziętości. Zły hucuł jest uparty, a uparty zrobił się dlatego, że nikt nie słuchał jego postulatów. Postulaty nie wysłuchane wprawiają hucuła w złość. Czy ktoś kiedyś próbował racjonalnie dyskutować z kimś kto był wkurzony? Jeśli tak to wiecie, że taka osoba obstaje „przy swoim” chociaż miałoby to ją zabić.

Dzielność użytkowa – Idealna. Sprawdzana od zawsze. Najpierw po prostu, podczas pracy w górach. Obecnie poprzez próby dzielności – Ścieżki Huculskie. Hucuł w terenie nie ma sobie równych, a jeszcze jeżeli  w owym terenie są góry to hucuł jest istnym Boeingiem wśród koni  – statecznie, bezpiecznie, do celu. Gdy hucułowi brakuje dzielności oznacza to tylko jedno – siedział zamknięty w czterech ścianach  i świata nie oglądał.

Chęć do współpracy – Nie przez przypadek jest to cecha wymieniona na końcu. Bo hucuł to, albo ma ową chęć, albo jej nie ma. I jedyne co może zrobić dobry trening to albo wzmocnić tę cechę, sprawiając że hucuł wychodzi z siebie żeby dostać marchewkę jeśli chęć już była lub ją „zbudować” jeśli jej nie było. Natomiast zła praca może hucuła tej chęci pozbawić – jeżeli ona była, albo sprawić, że hucuł zmieni się w małego, wrednego i działającego na przekór potwora – jeśli tej chęci nie było.

fot. P. Peckiel

Opinie po świecie krążące.

Są jak zwykle dwie.  Dobra i zła.  Bo w końcu mamy dwie strony – prawą i lewą. Jest też góra i dół. Może być też ciemno i jasno. A o dniu i nocy to nawet troszkę wstyd wspominać.  Z resztą trudno się dziwić po takim zestawie cech, które mogą z hucuła zrobić konia z marzeń, albo konia z koszmarów. W przypadku hucułów niepokojący jest jednak fakt, że opinią dominującą jest ta zła. Ciężko uwierzyć znając nasze hucuły, prawda? I wcale nie jest tak, że moje hucuły to przyleciały z kosmosu i dlatego one są takie „inne”. Po prostu ja mówię o nich prawdę, bo każdy mój hucuł to anioł, ale z dużą nutą indywidualizmu i pikanterii (pamiętajcie, że szef piekieł Lucyfer z łacińskiego „Niosący Światło”, kiedyś była archaniołem).

Dlaczego więc dominuje opinia zła? Z dwóch powodów. Pierwszy to głupota ludzi, a drugi to… głupota ludzi.

Wstyd się przyznać, ale wszystko zaczyna się już trochę u hodowców. Nie wiem czemu, ale hodowcy UWIELBIAJĄ opowiadać sobie co to ich koń nie na wywijał. Ten to kopie, z tego to jest niezłą cholera, ten wredny, ten to przez połowę jazdy do chodzi na dwóch nogach. Swego czasu sama popadałam w to czyste szaleństwo i jak gdzieś jechałam na Byrcynie, to kazałam mu dębować, bo jest tego nauczony na sygnał, a wszystkim wmawiałam, że „z niego to jest kochany koń, ale wariat” – kolejnym etapem było zgodne potakiwanie publiki i klepnięcia po ramieniu ze stwierdzeniem „wow, ale Nastka z ciebie jest jeździec, że sobie radzisz!”. No wybitny wręcz, po prostu jest się czym chwalić…<baaaardzo sarkastyczny ton> Tak więc większość hodowców nadal opowiada bujdy, byle by tylko pokazać, że oni sobie radzą z TAKIMI końmi. Dodatkowo często atmosfera zawodów sprzyja takim popisom, ponieważ konie ogólnie są nakręcone jak korkociągi. Nie daj Bóg jak trafi się jeden, który powie „a mój to jest grzeczny” usiądzie na krzesełku, a koń stoi przy nim i przysypia. Wstyd na całego. I wiecie co? Ja to Wam się pochwalę, że od kilku lat to często i bardzo się wstydzę i jestem z tego dumna!

Zaraz po hodowcach są osoby prywatne co to hucuła mają najczęściej w jednym egzemplarzu. Takich osób dotyka zgoła inny problem. Problemem tym jest brak wiedzy lub wyśmiewanie. O ile z brakiem wiedzy w niektórych przypadkach da się coś zrobić o tyle gorzej jest z wyśmiewaniem przez innych.  Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy w stajni dominują konie od 160 cm w górę.  Co ma zrobić ten biedny właściciel stajennej „piłeczki”, a no mówi, że jego koń może i mały, ale za to wariat. Nie pomaga też fakt, że hucuł do pełnej stymulacji mózgowej potrzebuje drugiego hucuła, a jak go nie ma to taki samotny, inteligentny koń zaczyna wymyślać, a jak zaczyna wymyślać to nie ma drzwi, pastucha czy armii, która by go powstrzymała. Zła opinia – załatwiona!

Kolejne są stajnie posiadające hucuły w max 3 egzemplarzach. Tu też panuje lekceważąca opinia dotykająca głównie niewielkiego wzrostu. Obraźliwe epitety typu „kurdupel” „grubas” są codziennością. Nie zapominajmy, że hucuł koń honorowy. W końcu jego nazwa wywodzi się od górali  – Hucułów. Już widzę jak, ktoś na ulicy podchodzi do górala i mówi mu „Ej Ty! Z piórem na czpce! Ale z Ciebie kurdupel!”, no szybki bilet na SOR murowany xD Hucuły może nie znają znaczenia słów, ale ich intonacja i cała lekceważąca postawa jest dla nich czytelna jak wielki czerwony napis. A jak ktoś nas olewa, to robimy co nam się, rzewnie podoba. I najczęściej nie są to mądre rzeczy… Dodatkowym problemem jest brak indywidualnej pracy i kontaktu, a jedynie rypanie na jazdach.

Kolejną smutną rzeczą, która wpływa na złą opinię hucułów jest to, że hucuł przez wszystkie swoje psychiczne predyspozycje należy do koni „szybkich” pod względem pracy. Gdy koń huculski nie ma żadnych urazów psychicznych należy od do typu „wsiadł i pojechał”, co bardzo kusi zarówno hodowców do „szybkiego zrobienia = szybkiej sprzedaży” oraz niedoświadczonych jeźdźców do „szybkiego = nieprzemyślanego” zakupu. A tak naprawdę, mimo że pierwsze etapy zajeżdżania w wieku 2,5-4lat  są „szybkie” to prawdziwa praca zaczyna się dopiero potem i tak naprawdę hucuł nabiera masy mózgowej zdolnej do czegokolwiek dopiero, gdy ma 5-6 lat, a kompatybilność pracy mózgu i fizycznego wyśmigania nabiera mocy w wieku 7-8 lat.

No i na koniec zostawiłam oczywiście Internet. Fora, grupy i inne trupy rozpisują się o tym jakie to hucuły są lub nie są. Nie będę tu ich wszystkich cytować. Nie ma to totalnie sensu. Jeżeli ktoś chce się z nimi zapoznać wystarczy wejść  na przykład na znany portal Re-volta w wątek o hucułach (http://re-volta.pl) desperackie opowieści typu „Czytam i czytam na tym forum i się wystraszyłam. Właśnie kupiłam dwie klaczki hucułki 7 i 8 miesięczną. Niedługo je do siebie transportuję. Wygląda na to że mogę sobie nie poradzić (…)” . A forumowcy, oczywiście służą radą jak bardzo można sobie z hucułem nie poradzić, bo skoro oni sobie nie radzą (lub udają, że ich hucuły to zło, żeby wszyscy się nimi zachwycali) to ktoś inny to sobie nie poradzi na pewno…

I powiedzcie mi czy wszystkie te „złe” opinie wynikają z tego, że hucuł jest zły, czy ludzie to troszku gamonie?

Ale, ale! Dobre opinie też są!

Hucuł jest koniem dla…kolekcjonera.

To trochę tak jak z dobrymi winami, każdy w towarzystwie mówi, że lubi czerwone, wytrawne z 1895 roku, o złożonym bukiecie, a w domu pije Leśny Dzban. Albo gdy ktoś kupuje Bugatti z 1936 roku za 40 milionów dolarów – dla tego kogoś jest to spełnienie marzeń, a dla mnie jest to nie dość, że stary samochód, to jeszcze brzydki. A hucuł? Hucuł da się lubić. Bardzo. Za całokształt. Więc poza złymi opiniami, wiąż krążą też te dobre. Hucuł przez swój zespół cech jest koniem wrażliwym i dobrym (pod względem emocjonalnym). Z łatwością rozpoznaje nasze braki i postanawia ich nie wykorzystywać na naszą nie korzyść.  Hucuł lubi się opiekować stąd predyspozycje do hipoterapii. Lubi też dbać o swoje stado i nawet jeśli czasem zdarza się awantura, to gdy tylko pojawi się  zagrożenie to wszystkie niesnaski idą w zapomnienie, bo o stado trzeba dbać i kropka. I nie ważne czy stado składa się z samych czterech nóg, czy czasem przypałętają się też dwie. Ta sama wrażliwość połączona z ekspresyjnością sprawia, że z hucuła to jest taki antydepresant w koncentracie, bo nie dość że wyczuje że mamy się źle, to jeszcze zastosuje szybką terapię poprawy humoru. Spokój i łagodność, głównie przejawiająca się przez brak gwałtownych odruchów sprawia, że nie jeden jeździec wyleczył swoje traumy na huculskim grzbiecie. Wszechstronność – hucuły skaczą, jeżdżą ujeżdżenie, małe WKKW, kiedyś było ich sporo w westcie, rajdy zwykłe i długodystansowe, zaprzęgi, hipoterapia etc. etc. Wiadomo, wszystko na miarę ich możliwości, ale jednak! No i dzielność użytkowa. Tu to nawet nie ma co dyskutować. Mam kolegę, który notorycznie kiedyś podśmiewał się z hucułów. Dopóki nie pojechał w Bieszczady. Wtedy śmieszki się skończyły, a pojawił się szczery szacunek. Po prostu hucuł w terenie nie ma sobie równych. Nie jesteście przekonani? Spoko, znam miejsce gdzie Was o tym przekonają… I jest jeszcze jedno, co osobiście wpływa na moją twardą linię obrony dobrego imienia koni huculskich. Mianowicie jest to fakt, że z każdego hucuła da się coś wyrzeźbić. Chodzi mi tu o to iż nie sztuką jest dostać pięknego konia o super ruchu i zrobić z niego gwiazdę czworoboku, czy mistrza pokazów. Sztuką jest dostać „takie tam coś ” i zrobić z tego konia, który nie dość że wygląda to jeszcze się pokazuje.

Jak poradzić sobie z hucułem?

fot. StajniaHucuł

Jeżeli czekacie na gotowy przepis, to tu niestety go nie będzie. Każdy hucuł to inny przypadek kliniczny. Ale…

Po pierwsze hucuł jest trochę jak biszkopt. Gdy się uda – słodziutki i puchaty, a jedzenie to czysta przyjemność. Gdy coś zrobimy źle to w najlepszym wypadku wyjdzie zakalec, a w najgorszym zaszkodzi naszemu zdrowiu. Biszkopt też jest jeden, a sposobów żeby go upiec to jest co najmniej z 6 (jak nie więcej). Z hucułem jest tak samo, bo wszystko „zależy”.

Ja osobiście lubię pracę od początku (nawet gadam do źrebaków jak są jeszcze w brzuchu xD ), bo daje ona praktycznie 99% pewności powodzenia. Lubię poznawać predyspozycje i chęci moich koni, żeby potem móc szastać podniosłymi hasłami typu „ten to do skoków” „ten to d ujeżdżenia” „a z tego to będzie konik cyrkowy”. Wszystko sprowadza się jednak do tego, że jeżeli hucuł robi to co lubi, będzie robił to z pełnym zaangażowaniem, ba, jeżeli będzie MÓGŁ robić to co lubi, zrobi też to czego nie lubi, bo on rozumie, że to będzie tylko tak na chwilę.

Bajecznie sprawdza się też system kar, nagród i obojętności. Problem polega jednak na tym, że u hucuła stosowanie i jednego i drugiego i trzeciego jest bardziej skomplikowane. Tu nawet jest mi trudno opisać Wam o co mi chodzi. Jednak sprawa sprowadza się do tego, że kary w równym stopniu dotyczą zarówno dobrych jak i złych nawyków, jednak agresywna kara zawsze prowadzi do pogorszenia sytuacji, a nie jej korekty. Sprawa nagrody tyczy się dobrych reakcji, ale sama nagroda może w przyszłości stać się powodem nabudowania złych reakcji. Sama obojętność dotyczy jedynie złych nawyków, ale nie każdy zły nawyk da się zwalczyć obojętnością. Tak więc mamy jedną rzecz i sześć możliwych reakcji (kara prowadząca do złego, kara prowadząca do dobrego, nagroda prowadząca do dobrego, nagroda prowadząca do złego, obojętność prowadząca do dobrego, obojętność prowadząca do złego.), co daje nam 18 (!)  różnych zakończeń sprawy (6 (wyżej wymienionych reakcji) x 3 (bo może wpłynąć źle, może nie wpłynąć, może wpłynąć dobrze)). Sporo, prawda?

I wszystko to trzeba robić szybko i precyzyjnie. Doliczając do tego czas na udzielanie odpowiedzi na ulubione pytania 4ro latka „po co? dlaczego? jak? kiedy? etc.”, bo w końcu hucuł to umysłowo jest na poziomie 3-4 latka (dla porównania pies na około 2 latka).

To w końcu warto w tego hucuła czy nie?

Warto. Jak w każdego konia. Hucuł =  wszechstronność. Jednak jeżeli ktoś leci na fali odurzenia jakimś „już zrobionym” hucułem, i myśli, że da radę z młodziakiem, to może się lekko pośliznąć i walnąć głową w mur. Hucuł każdy guziczek do sterowania ma połączony z innym guziczkiem, a ten z jeszcze innym.  Gdy jednak ogarnie się hucuła, praktycznie żaden koń nie stanowi już wyzwania. A takiej skali satysfakcji to jeszcze nikt nawet nie stworzył. Zachwyt tłumu – nie policzalny. Przyjemność z pracy czy z jazdy – niemierzalna żadną znaną miarą. Hucuł wie, hucuł czyta w myślach, praktycznie sam jedzie. No istne, po prostu, szaleństwo. I nie ważne, że mały, że gruby, że w porównaniu do innych koni skacze tylko 70, albo macha nogami tylko do klasy N, bo wtedy dla nas to nie jest „tylko”, a „aż”!

fot. StajniaHucuł

Hucuł? Tak, polecam. Ale hucuł to nie pluszak, to odpowiedzialność.

2 myśli w temacie “Na dobry początek

Add yours

  1. ojej, widzę tu cytat moich słów. To ja pisałam ten desperacki wpis o tych dwóch hucułkach które kupiłam i bałam się że sobie nie poradzę. Rzeczywiście każdy hucuł jest inny, widzę to na przykładzie swoich klaczek, ale przy odpowiedniej pracy to bardzo mądre opanowane koniki.

    Polubienie

  2. witam, jestem, byłam jeźdcem weekndowo-niedzielnym, czyli koniarz żaden ze mnie, ale potwierdzam, że to zawsze wina człowieka, chociaż na ok 10 hucułów które dano mi do jazdy jeden był osobliwy, ale doczytałam sama że czasem na zachowanie koni ma wpływ ich budowa ciała, że jak proporcje są dziwne to go coś boli, to się nie chce siodłać, to nisko głowe nosi, jeszcze inna sytuacja, te same konie, różni instruktorzy, syn właścicieli, inne podejście do koni, niezbyt dobre, faceci nie zawsze mają podejście dobre.:(… jednakże to właśnie na hucułach dane mi było pojeździć na długie spacery, mimo że moja technika jazdy nie była idealna, konie uparte, ale instuktorka powtarzała jak masz technikę słąbą, to koń cię nie posłucha, dla twojego dobra. Bardzo dobry tekst, sprawiedliwy i ciekawy. Pozdrawiam serdecznie. P.S. szkoda że własciciele hodowcy azachowują się tak nieoodpowiedzialnie, bo potem są problemy ze zwiętami i duzo czasu i pracy ze zwierzeciem, nie tylko koniem innymi gatunkami też.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.

Up ↑

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij